Wylądowałem w Gironie i od razu ruszam w Pireneje szukać miejsca pod namiot. W nocy ma być koło zera, ale i na to jestem przygotowany. (2)Namiot już rozłożony w dzikim rejonie Pirenejów: Serra del CatllaràsPogoda dopisuje, gwiazdy robią jak zwykle robotę. (3). (4). (5). (6). (7)Następnego dnia chowam plecak w krzakach i zmierzam w kierunku Roca de la Devesa Jussana. (8). (9)Okoliczne szczyt bardzo strome, ten u góry to mój ostateczny cel, który wydaje się łatwy, ale jego stromiznę widać na kolejnym zdjęciu. (10)Na kilka dni zatrzymałem się w miasteczku Bagà i ruszam na najtrudniejszy trek i skałę widoczną w oddali. (11). (12)na początku szlak się rozkręca, ale najlepsze dopiero nieco wyżej. (13). (14). (15). (16). (17). (18). (19)Już cel widoczny przede mną, czyli Pollegó Inferior del Pedraforcablisko szczytu można znaleźć płaty śniegu. (20). (21)2444m - Pollegó Inferior del Pedraforca. (22). (23)Pireneje są przepiękne i całkowicie bez ludzi, pewnie wszyscy w tym czasie w Tatrach :). (24)Kolejny dzień to klify nad jeziorem Pantà de Sau, czyli rezerwat Espai Natural de les Guilleries-Savassona. (25). (26). (27). (28). (29). (30)Miasteczko Baga gdzie miałem nocleg z widokiem na Pireneje. (31). (32). (33)I na koniec Girona skąd wracam do Wrocławia. Pomyśleć, że takie skarby jak Pireneje tylko 2,5h lotu z Polski. (34). (35)Nieco rozjazdów tuż przed lotniskiemPirenejski ślimak, który postanowił emigrować do Polski. (36)